Jak ugryźć temat pierwszej pracy, czyli koło ratunkowe dla przerażonych absolwentów
W końcu jest! Po blisko sześciu latach katorżniczych studiów, niekończących się godzinach praktyk, nieprzebytym morzu zaliczeń w końcu on – upragniony dyplom!
Być może nadal nie możecie uwierzyć, że to już koniec i z dumą możecie stawiać „lek. wet.” przed nazwiskiem.
Być może zadziała na was jak magiczne zaklęcie, gdy po raz pierwszy ktoś zwróci się do was: ,,pani doktor”, „panie doktorze”. W każdym razie, gdy moment zakończenia studiów już do was dotrze, pojawiam się ja z Absolwenckim Kołem Ratunkowym, czyli z tym artykułem.
Sama byłam w tej samej sytuacji, również byłam przestraszona i potrzebowałam dobrego planu, bo nie wiedziałam, jak ugryźć temat podjęcia pierwszej pracy. Rekrutowałam się do pracy w Wielkiej Brytanii i Szwecji.
Na oku miałam tez kilka potencjalnych ZLZ (Zakładów Leczenia Zwierząt), z którymi mogłabym nawiązać współpracę w Polsce. Do dziś przepracowałam 19 miesięcy w mojej pierwszej pracy, nabyłam więc już pewnej orientacji.
Miałam też okazję rekrutować nowego lekarza do kliniki, w której pracuję.
Dlatego patrzę na to z perspektywy zarówno osoby, która bardzo niedawno sama była rekrutowana, jak i rekrutera
„
Tylko bądźcie ze sobą uczciwi! Podzielę się z wami moimi trzema priorytetami z czasu, gdy kończyłam studia.
Oto 3 porady, które dałabym w tej kwestii najlepszemu przyjacielowi:
1. Ustal priorytety
Szukanie i wybór pierwszej pracy jest niesamowicie stresujący.
Na dodatek świeżo upieczeni absolwenci ciągle zadają sobie pytania: czy aby na pewno wybieram najlepsze dla mnie miejsce, czy to miejsce będzie pomocne,
czy rozwinę się jako początkujący lekarz tak, jak powinnam… Wątpliwości mnożą się w nieskończoność.
Oczywiście, można podejść do sprawy nonszalancko. Założyć, że pierwsza praca nie ma większego znaczenia dla dalszego życia zawodowego, bo i tak trzeba będzie ją zmienić za jakiś czas.
Ja zachęcam jednak do ambitnego szukania miejsca takiego dokładnie na waszą miarę.
Uwaga! Takie miejsce na pewno istnieje! Problem pojawia się wtedy, gdy jest kilka dróg i macie trudny wybór. Nie pozwólcie emocjom wami kierować ani żeby były lepszymi lub gorszymi doradcami. Kierujcie się tym, co jest najlepsze DLA WAS.
Możecie to osiągnąć tylko przez bardzo szczery dialog z sobą samym: co jest dla mnie najważniejsze w pierwszym miejscu pracy?
Możliwości są niezliczone i ilu ludzi, tyle priorytetów: opieka mentora, zarobki, bliskość do rodzinnego domu lub partnera, możliwość chirurgicznego rozwoju, elastyczne godziny pracy, praca na umowę o pracę, brak nocek i weekendów, rozwój kardiologiczny, głównie praca z kotami etc.
Wypiszcie sobie swoje trzy priorytety i po prostu się tego trzymajcie.
Tylko bądźcie ze sobą uczciwi! Podzielę się z wami moimi trzema priorytetami z czasu, gdy kończyłam studia:
- praca z egzotykami
zdecydowanie jest to moja pasja, główne zainteresowanie zawodowe i nawet gdy dostałam bardzo intratną propozycję z psio-kociej szwedzkiej kliniki, wiedziałam, że muszę być ze sobą uczciwa i że egzotyki to mój osobisty priorytet - praca za granicą
- praca w stolicy lub w dużym mieście
Oczywiście wasze priorytety wraz z postępem kariery mogą (a może nawet powinny) się zmienić. Ale warto jednak mieć je sprecyzowane i korzystać z nich w chaosie podejmowania decyzji i presji z wielu stron.
„
Przygotujcie się dobrze merytorycznie: jakie zarobki możecie negocjować, inne benefity, jak ma wyglądać pomoc mentora, kto nim będzie i czy w ogóle możliwość otrzymania takiej pomocy jest możliwa.
2. Świetne przygotowanie do rozmowy rekrutacyjnej, dopieszczone CV i list motywacyjny
Zawsze zadziwiało mnie to, że niektórzy studenci poświęcają masę czasu na perfekcyjne przygotowanie do kolokwiów i egzaminów, a kiedy przychodzi czas rozmów rekrutacyjnych i pisania CV, nie poświęcają im nawet ułamka tej samej energii. A przecież zdanie tych wszystkich zaliczeń miało was doprowadzić właśnie do tego punktu.
Do rozmowy rekrutacyjnej do zagranicznych korporacji weterynaryjnych przygotujcie się na najpopularniejsze pytania,
jakie znajdziecie z łatwością w internecie:
-
gdzie widzisz siebie za pięć lat,
-
opowiedz o sobie, o swoich doświadczeniach
-
jakie są twoje mocne i słabsze strony
-
dlaczego chcesz pracować dla tej konkretnego miejsca
-
co możesz do niego wnieść jako świeżo upieczony lekarz
Przygotujcie się dobrze merytorycznie: jakie zarobki możecie negocjować, inne benefity, jak ma wyglądać pomoc mentora, kto nim będzie i czy w ogóle możliwość otrzymania takiej pomocy est możliwa.
Na końcu rozmowy ZAWSZE miejcie przygotowane pytania
Na temat pytań typowo klinicznych nie będę się tu rozwodziła i ukrywała przed wami, że fantazja rekruterów nie ma granic. Sama żadnych klinicznych pytań nie zadawałam, ale za to zadawano mi, gdy przechodziłam drugi etap rekrutacji do kliniki referencyjnej w UK.
3. Poczucie własnej wartości i kiedy zejść ze sceny niepokonanym
Oczywiście możecie znaleźć swoje, wydawałoby się, idealne miejsce, genialnie przygotować się do rozmowy, dopieścić CV i podpisać kontrakt.
A po jakimś czasie mogą pojawić się wątpliwości, rozczarowania i zaczniecie się zastanawia, czy nie warto zmienić pracy. Oczywiście, ja jestem zwolenniczką niemęczenia się w miejscu, które przestało wam odpowiadać.
Zachęcam do dogłębnej analizy i refleksji, co dokładnie wam nie odpowiada, czy zmieniły się wasze priorytety i dlaczego.
Załóżmy na przykład, że odkąd sięgacie pamięcią, chcieliście zajmować się chirurgią. Pracujecie w jakimś miejscu, rozwijacie się, ale zrządzeniem losu, układu gwiazd, nieprzychylnych wiatrów nad Bałtykiem na wasz rozwój chirurgiczny nie ma miejsca albo czasu, albo zasobów
Warto wtedy z odwagą spojrzeć prawdzie w oczy i albo pogodzić się z brakiem rozwoju w tej dziedzinie, ponieważ może zmieniły się wasze priorytety, albo wypłynąć na wody rynku i poszukać innego miejsca, które wam taki rozwój jest w stanie zapewnić.
Chciałabym jednak, żebyście się nie poddawali i godzili z tym ,,że tak po prostu jest”.
Kończąc ten temat, można zauważyć, że to absolutnie normalne, że jesteście lekko przerażeni tą nową sytuacją.
Dobrze jakbyście oprócz tego byli jeszcze podekscytowani, wprowadzili wszystkie moje porady w życie. Życzę wam tylko sprzyjających wiatrów na szerokich wodach weterynarii.
„
Chciałabym jednak, żebyście się nie poddawali i godzili z tym ,,że tak po prostu jest”