Skip to main content
1

Co roku setki studentów weterynarii rozpoczyna swoją studencką przygodę.

Inni z kolei zaczynają ostatni rok, martwią się i może żałują swojego wyboru. Dzisiaj rozprawimy się wspólnie z 3 mitami owiewającymi te studia:

1. ,,Po studiach będziesz mało zarabiać i żywić się miłością do zwierzątek”

Zdaję sobie sprawę, że niesatysfakcjonujące zarobki to gorący temat w weterynarii. Najniższa krajowa, utrzymywanie się ze stażowego, dostawanie pieniędzy ,,na czarno’’, dorabianie pomimo etatu – to są tematy, o których słyszałam już zaczynając studia w 2015 r. Czy coś się zmieniło? Nie, temat jest wiecznie żywy. Sytuacje bywa faktycznie beznadziejna. W miejscach, w których od razu po studiach można naprawdę dobrze zarabiać ponosi się wysoką cenę: brak czasu, zdrowie fizycznym i psychicznym. Oczywiście można też znaleźć super miejsca, ale poszukiwania przypominają często wyprawę po Świętego Graala lub Złote Runo. Ale! Spojrzałabym na temat trochę z innej strony, a mianowicie nie od strony całej profesji jako takiej, ale indywidualnych osób. Jeśli faktycznie non stop pracujesz, nie lubisz swojego miejsca pracy, na nic Ci nie starcza – jedyną osobą jaka może zmienić Twoją sytuację jesteś ty sama/sam. Wiem, że to szczególnie trudne dla świeżo upieczonych Absolwentów, nasze studia często nie pomagają nam w budowaniu pewności siebie. Rywalizacja, niesprawiedliwe egzaminy, widmo powtarzania roku czasami zostające na całe życie komentarze od Profesorów. Ale musicie zadbać o tą pewność w negocjacji warunków finansowych, orientować się jak rzeczywiście sprawy wyglądają, czytać i obserwować. Nikt za Was tego nie zrobi. A jeśli faktycznie czujecie, żspotkaliście się ze ścianą – może warto pomyśleć o wyjeździe?

2. ,,Nie da się mieć normalnego życia, ciągle jest się w pracy, albo na szkoleniu’’

Da się mieć! Pasje, przyjaciół i rodzinę. Ba! Moim zdaniem nawet trzeba. Naprawdę jesteście czymś więcej niż tylko profesją jaką zajmujecie się przez 8h dziennie. Dużo pisze się wypaleniu, NOMV. Słyszę coraz więcej od swoich znajomych (tak, lekarzy weterynarii
pracujących za granicą) o 4 dniowym tygodniu pracy. Ale! Naprawdę uważam, żtoksyczna atmosfera nie zwalnia nas od stawiania granic i sprzeciwu jeśli jakieś traktowanie Wam się nie podoba. Jeśli ktoś Was zmusza do zostawania po godzinach, bo:

  1. ,,wszyscy zostają i tak trzeba’’
  2. ,,jak nie zostanę to ominą mnie okazje do nauki”
  3. ,,jesteście młodzi i macie się męczyć tak jak my musieliśmy’’ – to mówicie głośnie i zdecydowane NIE, a jak to nie skutkuje – uciekajcie do normalnej kliniki.

3. ,,Rynek jest wysycony, a na Twoje miejsce czekają dziesiątki innych’’

I to jest podejście, którego mega nie znoszę w kontekście pracowników. Tym bardziej, że a i owszem tych absolwentów co roku jest sporo (przyjmijmy 200 z każdej Uczeni, czyli łącznie jakieś 1400 osób). Ale! Część osób nigdy nie podejmuje pracy w zawodzie, zmienia branżę, zakłada rodzinę, wyjeżdża, samych sektorów weterynaryjnych też jest sporo. W krajach takich jak UK, Szwecja, Nowa Zelandia mówimy o poważnych brakach jeśli chodzi wykwalifikowany personel medyczny. Nie dajcie sobie wmówić, że jesteście zastępowalni. Jeśli macie dobrą etykę pracy, zajawkę na jakąś dziedzinę i lubicie pracować z ludźmi – to jesteście na mega wygranej pozycji.

Wszystkim zaczynającym studia życzę radości z przygody jaką właśnie zaczynacie. Oczywiście, na końcu czeka upragniony tytuł lekarza, a potem niewiadoma. Ale chcę, żebyście w to nieznane patrzyli z nadzieją i ufnością w swoje możliwości i cokolwiek nie przydarzy Wam się na studiach i czego nie usłyszycie od innych – trzymajcie podniesione czoło. Powodzenia!

Leave a Reply